niedziela, 31 sierpnia 2008

Różnice pomiędzy Aniołem, a inną Istotą Duchową


Istoty światła wspomagają człowieka w jego rozwoju, natomiast istoty mroku powodują jego upadek. Wszystkie anioły bez wyjątku przyczyniają się do podniesienia poziomu energii. Wznoszą ludzi ku światłu. Siły i istoty mroku ściągają energię człowieka ku dołowi. Zacieśniają mu przestrzeń życiową, ograniczają go, wyzwalają jego lęki i obawy, prowadząc go na skraj przepaści. Do niskich sił należą zabłąkane dusze, które przywiązały się do materialnego świata i próbują poprzez ludzi uwolnić się ze swoich pragnień, tęsknot i różnego rodzaju rządz; demony, które aktywują w człowieku niskie siły; żywioły, istoty stworzone z umysłu człowieka poprzez siły myślowe, które są negatywnie naładowane: które chcą na jakiś czas zaistnieć. Te siły działają nieproszone wykorzystują każdą nadarzającą się okazję, aby nakłonić człowieka do czynów, które odbierają mu energię, pozwalają mu zapaść w odrętwienie.
Kiedy człowiekiem rządzą istoty niskich światów, może on to poznać po tym, że jest osłabiony, zmęczony, pozbawiony energii, przygnębiony i ponury, ma mroczny nastrój itd. Na atak mrocznych sił można jednak odpowiedzieć kontratakiem, na przykład przez skierowanie swojego spojrzenia na słońce i przywołanie światła. Świetliste siły działają tylko wtedy, kiedy zostaną zaproszone i poproszone o pomoc, ponieważ szanują wolną wolę człowieka. Obecność Anioła zawsze podnosi poziom energii, Anioły poprawiają nastrój i rozbudzają w człowieku pozytywne siły.



wtorek, 26 sierpnia 2008

Jak rozpoznajemy Anioła



Istnieją wyraźne cechy rozróżniające, po których można rozpoznać, czy ma się
do czynienia z aniołem, czy z ciemnym duchem. Duchy są duszami zmarłych. Anioły
a zatem duchy dobre i opiekuńcze - są posłańcami Boga.
Duchy - podobnie jak anioły - mogą m.in. przybyć w formie myśli, snów, uczuć.
Istnieją typowe cechy charakteryzujące obecność ducha: kiedy przybywa duch,
jest odczuwalny jako chłodniejszy powiew - tak, jakby ktoś zostawił otwarte drzwi.
Kiedy się go dotknie lub przez niego przejdzie, odczuwa się nagłe, przenikliwe zimno.
Kiedy duch materializuje się, wówczas przyjmuje swoją dawną, ludzką postać.
Światło ducha jest podobne do przytłumionego, mlecznego światła mgły i jego obrysy
nie wskazują na ludzką formę. Duchy są zniewolone i związane formą. Najczęściej
nie mają stóp.
Wiele duchów jest przywiązanych do sfer materialnych przez swoje bolesne
wspomnienia z pobytu na Ziemi, żądze i tęsknoty, niespełnione związki itd.
Są to bezsilne cienie, które nie są w stanie przejść na drugą stronę.
Charakter zachowują taki jaki miały za czasów ziemskiej egzystencji.
Mogą więc być np. złośliwe, przyjacielskie
lub nienawistne. Wiele duchów niszczy żyjących, przybywają do swoich
dawnych miejsc zamieszkania, rozpaczliwie krążą po pomieszczeniach
zawodzą i psocą, a wszystko po to, aby zwrócić na siebie uwagę,
móc działać demonicznie i złośliwie.
Duchy zmarłych mogą objąć w posiadanie człowieka, aby przez niego
uwalniać się ze swoich ziemskich tęsknot. Mogą wyrządzać wielkie szkody.
Jednak istnieją również duchy, które powracają do nas z własnej woli,
ponieważ my ich lub one nas pokochały.
Takie duchy mogą stać się naszymi Aniołami Stróżami.
Różnica pomiędzy nimi a „zmarłymi", których dusze wciąż
trzymają się Ziemi jest taka, że w obecności tych pierwszych
spływa na nas ciepłe, pełne światła,
delikatne uczucie bezpieczeństwa.
Nikt, kto zobaczył anioła lub nawiązał z nim kontakt,
nie wątpił ani przez chwilę, że ma do czynienia
właśnie z nim. Wrażenia ze spotkania z aniołem nie da się
pomylić z niczym innym. Dla kontaktu z aniołem charakterystyczne są
ciepło i światło: „I nagle dotknęło mnie światło...",
„Przepłynęło przeze mnie ciepło...",
„Strumień energii dodał mi odwagi...",
„Czułem, jak unoszę się do góry...",
„Przeszła na mnie świętość i wypełniła mnie...",
„Przepłynął przeze mnie strumień nieskończonej miłości i wdzięczności...".
Są to tylko nieliczne wypowiedzi, które wskazują na obecność anioła.
Wszyscy, którzy doświadczyli kontaktu z aniołem, mówią o cieple,
dobroci, miłości i promieniującym, iryzującym świetle o świetlistej barwie
lub o odżywczym, promieniującym, nadziemskim, białym, czystym połysku.
Obecność anioła wypełnia człowieka radością, głęboką czcią,
wielkim szczęściem. Anioły objawiają się po to, aby nas umocnić,
podnieść na duchu. Przynoszą pomoc, przesłania, promienie nadziei,
wyroki itd.
Kiedy materializują się, ich światło promieniuje szeroko, ponieważ
nie są związane z żadną formą i dlatego mogą ukazywać się
w dowolnej postaci. Są wolne. Ich promieniowanie jest przepełnione
miłością i dobrem. Kiedy przybywa anioł, ludzie często czują ciepło,
spokój, bezpieczeństwo, ufność. Anioły zostawiają za sobą pachnące,
jasne ślady, harmonijne dźwięki pełne miłości
i słodycz niebiańskiego królestwa.






niedziela, 24 sierpnia 2008



Anioły i ludzie mają długą wspólną przeszłość. Przywoływanie aniołów, czyli wzywanie dobrych duchów pomocniczych, należy do najstarszych rytuałów adoracji bogów. Zwracanie się do aniołów z prośbą o pomoc ma swoje źródło w starożytnym Babilonie, a zatem rozpoczęło się na długo przed chrystianizacją. W Europie oddawano w tych czasach cześć bogom, boginiom, duchom ochronnym i siłom natury. Anioły lub duchy ochronne, dobre istoty duchowe itd., współpracują z ludźmi od początku czasów, jednak samo ich wyobrażenie - jako uskrzydlonych istot zwanych aniołami - pokonało długą drogę przez Egipt, Izrael i Jordanię zanim w końcu dotarto do Europy. Tam rytuały anielskie nabrały dużego rozmachu wraz z wkroczeniem chrześcijaństwa: w Starym Testamencie i Apokalipsie św. Jana wyraźnie została przedstawiona potężna, niesamowita moc aniołów; ponadto istniały liczne historie i opowiadania o władczych istotach niebiańskich.
W pierwszych stuleciach naszej ery zapanowała prawdziwa „anielska gorączka", podczas której powstały liczne formy przywołań anielskich i sposobów ich adoracji. Znane były imiona aniołów i anielskie siły. Anioły były istotami godnymi uwielbienia i najwyższej czci. W wielu pogańskich rytuałach, które były rozpowszechnione jeszcze przed pojawieniem się chrześcijaństwa, imiona bogów i bogiń zostały zastąpione imionami aniołów, a związane z nimi rytuały zostały zamienione w rytuały anielskie. Znane duchy ochronne zaczęły być teraz postrzegane jako anioły i zostały odpowiednio przemianowane. W ten sposób mogły istnieć nadal, ponieważ chrześcijaństwo zabraniało oddawania czci innym bogom, poza tym Jedynym.
Jednak Kościół chrześcijański musiał liczyć się z tym, że kult anio¬ów odsunie w cień adorację Boga i Chrystusa, osłabi władzę i autorytet Kościoła, podda w wątpliwość główne dogmaty wiary. Dlatego słudzy kościelni podjęli próbę przeciwstawienia się rozwojowi anielskiego kultu i w 363 r. n.e., na soborze z Laodicei, wydali zakaz oddawania czci aniołom poza publicznymi nabożeństwami. Oficjalnie mogli być nazywani po imieniu tylko Michał, Gabriel i Rafał, ponieważ byli oni jedynymi aniołami wymienionymi z imienia w Biblii. Jedynym osobistym doradcą dla pospólstwa został Anioł Stróż. Duchownym i świętym przypisano natomiast kilka aniołów osobistych, ponieważ uznano, że muszą oni być silniej chronieni przed demonicznymi pokusami, przez co będą mogli zapewnić sobie miejsce w Niebie.


Anioły nie straciły jednak nic ze swojej magii i uroku. Rygorystyczne postanowienia soboru nie przyniosły pożądanego rezultatu. Wiele aniołów wraz z ich znaczeniami zostało zapisanych w tajemnych księgach magii, dzięki czemu informacje o nich przetrwały do dzisiejszych czasów. Kiedy Dionizy Areopagita stworzył dzieło „O niebiańskiej hierarchii" i zaczął wygłaszać na ten temat referaty, kult aniołów jako świateł ludzkich dusz wszedł w swój renesans i osiągnął nowy punkt kulminacyjny. Anioły zaczęły pojawiać się wszędzie. Były uwieczniane na malowidłach ściennych przez wielkich artystów, rzeźbione w kamieniu, sławione w pieśniach, przywoływane w czasach głodu i nędzy, czczone w rytuałach, uważane za świętość i szeroko opisywane. Podsycało to jeszcze bardziej tęsknotę ludzi za niebiańskimi istotami i idealizowało ich moc.
Kościół wprowadził zatem bardziej drastyczne środki obronne. Papież Zachariasz zapoczątkował w 745 r. na synodzie w Ad-Lateran epokę „anielskiego prześladowania". Wszyscy uczestnicy synodu byli zgodni co do tego, że wszelka cześć powinna przynależeć wyłącznie Jedynemu Bogu. Wielbienie aniołów oznaczało natomiast koncentrowanie się na „koniuszkach palców" zamiast na świetle, które owe „palce" wskazują. Kościół z rozmachem rozpoczął tępienie kultu aniołów. Zakazano także nazywania aniołów po imieniu. Wiele aniołów zostało nawet „przepędzonych" do Piekła - i tak na czarnej liście znaleźli się m.in. anioł Uriel (archanioł), Raguel i Samiel. Lilith i Naamah zostały zaklasyfikowane jako narzeczone Szatana. Inne anioły, które udzielały człowiekowi osobistej siły, mocy, niezależności i samodzielności, jak m. in. Bael, który czyni ludzi niewidzialnymi, Amon, który godzi po kłótniach, Beleth, który roznieca miłość pomiędzy mężczyzną a kobietą, Bathin, który towarzyszy ludziom w podróżach dusz, stały się teraz demonami mroku.

czwartek, 21 sierpnia 2008

OSTATNIE MIEJSCE




Piekło było już prawie całkiem zapełnione,
a przed jego bramą oczekiwało jeszcze na wejście wiele osób.
Diabeł nie miał innego rozwiązania sytuacji
jak tylko zablokować drzwi przed nowymi kandydatami.
- Pozostało tylko jedno miejsce, i jak się rozumie, może je zając tylko ktoś z was,
kto był największym grzesznikiem, powiedział.
- Czy jest wśród zgromadzonych jakiś zawodowy morderca?, zapytał.
Ale nie słysząc pozytywnej odpowiedzi, zmuszony był przystąpić do egzaminowania
wszystkich stojących w kolejce grzeszników.
W pewnym momencie swój wzrok skierował na jednego z nich,
który umknął wcześniej jego uwadze.
- A ty, co zrobiłeś?, zapytał go.
- Nic. Jestem uczciwym człowiekiem a znalazłem się tutaj jedynie przez przypadek.
- Niemożliwe. Musiałeś jednak coś zawinić.
- Tak. To prawda, powiedział zmartwiony człowiek
- starałem się być zawsze jak najdalej od grzechu.
Widziałem jak jedni krzywdzili drugich ale sam nie brałem w tym udziału.
Widziałem dzieci umierające z głodu i sprzedawane
a najsłabsze z nich traktowano jak śmieci.
Byłem świadkiem, jak ludzie czynili sobie wzajemne świństwa i oskarżali się.
Jedynie ja wolny byłem od pokus i nic nie czyniłem. Nigdy.
- Naprawdę nigdy?, zapytał z niedowierzaniem diabeł
- Czy to rzeczywiście prawda, że widziałeś to wszystko na swoje własne oczy?.
- Jak najbardziej!.
- I naprawdę nic nie zrobiłeś, powtórzył jeszcze raz diabeł.
- Absolutnie nic!. Diabeł zaśmiał się ze zdziwienia:
- Wejdź, mój przyjacielu. Ostatnie wolne miejsce należy do ciebie!.
Pewien święty, przechodząc kiedyś przez miasto,
spotkał dziewczynkę w podartym ubranku, która prosiła o jałmużnę.
Zwrócił się wtedy do Boga: - Panie, dlaczego pozwalasz na coś takiego?
Proszę Cię, zrób coś.
Wieczorem w dzienniku telewizyjnym zobaczył mordujących się ludzi,
oczy konających dzieci i ich biedne wycieńczone ciała.
I znów zwrócił się do Boga: - Panie, zobacz ile biedy. Zrób coś!.
Nocą, święty człowiek usłyszał głos Pana, który mówił:
- Zrobiłem już coś: stworzyłem ciebie!

Bruno Ferrero

niedziela, 17 sierpnia 2008

OPĘTANA ŚWIĘTA








Za życia uznana za opętaną, po śmierci - za świętą. Historia młodej Niemki z Klingenbergu do dziś wywołuje emocje. Przypadek Anneliese Michel, młodej Niemki, która zmarła w 1976 roku po serii egzorcyzmów, stał się inspiracją dla kasowego thrillera Scotta Derricksona „Egzorcyzmy Emily Rose”. Na ekrany polskich kin film wszedł 28 października, w USA już stał się kasowym przebojem: obejrzało go ponad 30 mln ludzi. Śmierć Anneliese Michel, filmowej Emily Rose, stała się przyczyną najgłośniejszej – po procesie norymberskim – rozprawy sądowej w powojennych Niemczech. Relacje z procesu, który przeszedł do annałów sądownictwa pod nazwą „procesu egzorcystów”, przez dwa lata elektryzowały czytelników gazet w całym kraju. 1 kwietnia 1978 r. ogłoszono wyrok – na karę pół roku więzienia skazani zostali: o. Arnold Renz, ks. Ernst Alt oraz rodzice Anneliese, Joseph i Anne Michel. Zdaniem sądu przyczyną zgonu 24-letniej dziewczyny były egzorcyzmy. PROCES EGZORCYSTÓW Prokuratura stwierdziła, że Anneliese była chora psychicznie, lecz zamiast ją leczyć – poddano ją egzorcyzmom, które wycieńczyły jej organizm. Sąd przychylił się do tej argumentacji. „Winna tej tragedii jest nauka Kościoła o szatanie i opętaniu”, pisali publicyści, dowodząc, „do jak wielkiej tragedii prowadzić może wiara w istnienie szatana”. Każdego, kto ośmielił się przyznać, że wierzy w istnienie diabła, wyśmiewano jako średniowiecznego obskuranta. Zignorowano jednak zeznania wielu świadków opowiadających o tym, jak Anneliese mówiła wieloma męskimi głosami albo dysponowała nadludzką siłą, której nie było w stanie się oprzeć nawet kilku dorosłych mężczyzn. Zdumiewające było to, że w obronie egzorcystów nie odezwał się żaden z niemieckich biskupów. Co więcej, Joseph Stangl, biskup Würzburga, który sam wydał wcześniej zgodę na egzorcyzm Anneliese, opublikował oświadczenie, w którym stwierdził, że „szatan nie istnieje, a opętanie jest chorobą”. Proszący o anonimowość niemiecki ksiądz mówi „Ozonowi”, że po tym wydarzeniu episkopat niemiecki był tak przerażony całą sytuacją, że wydał nieformalny zakaz odprawiania egzorcyzmów. Dlatego od niemal 30 lat na terenie Niemiec biskupi nie wydają zgody na przeprowadzanie rytuału wypędzania złych duchów. Zdaniem wspomnianego księdza zaniechanie tej posługi przyczyniło się do ekspansji wpływów satanizmu w Niemczech. Przypadek Anneliese Michel stał się tak głośny, że zainteresowała się nim amerykańska antropolog kultury, prof. Felicitas D. Goodman, której specjalnością było badanie „religijnych stanów wyjątkowych”. Goodman posiadała jedną z największych na świecie dokumentacji na temat opętań, religijnych transów i stanów mistycznych, zebraną wśród szamanów, czarowników i wyznawców religii animistycznych. RELIGIJNY STAN WYJĄTKOWY Ponieważ egzorcyzmy w Klingenbergu były nagrywane, Amerykanka otrzymała 51 taśm magnetofonowych, na których zarejestrowano, jak Anneliese mówi sześcioma różnymi głosami męskimi, a każdy z nich określał siebie innym imieniem (Lucyfer, Judasz, Kain, Nero, Hitler i Fleischmann). Dokładna analiza porównawcza tych głosów, a także naoczne relacje świadków pozwoliły badaczce sformułować wniosek, że zmarła dziewczyna nie była chora psychicznie, lecz znajdowała się w religijnym stanie wyjątkowym zwanym opętaniem. Profesor Goodman, która bynajmniej nie była praktykującą chrześcijanką, opisała wyniki swych badań naukowych w 1981 r. w książce „Egzorcyzm Anneliese Michel”. Jej lektura stała się później dla Scotta Derricksona inspiracją do stworzenia filmu o Emily Rose. Książka ta zainspirowała także szwajcarskiego naukowca dr. Theo Weber-Arma do zajęcia się przypadkiem śmierci niemieckiej dziewczyny. Przeanalizował on szczegółowo kartę chorobową Anneliese Michel. Okazało się, że kiedy w 1968 r. nastolatka zaczęła skarżyć się na pierwsze ataki demoniczne, lekarze zdiagnozowali epilepsję. Przez następnych sześć lat dziewczyna faszerowana była silnymi lekami antyepileptycznymi – tegretalem, aoleptem i zentropilem – które wywołują szereg niebezpiecznych skutków ubocznych. Szwajcarski doktor odkrył też, że badania EEG robione w 1969, 1972 i 1973 r. nie wykazały u Anneliese śladów epilepsji, natomiast wycieńczenie organizmu podane jako przyczyna jej zgonu jest identyczne ze skutkami zatrucia wywołanymi długotrwałym przyjmowaniem leków antyepileptycznych. W związku z tym dr Weber-Arm doszedł do wniosku, że na ławie oskarżonych powinni zasiąść nie egzorcyści, lecz lekarze, którzy błędnie zdiagnozowali religijny stan wyjątkowy jako padaczkę. Nie sposób bowiem za objaw epilepsji uznać wstrząsania głową w prawo i w lewo z taką szybkością, że świadkowie mieli wrażenie, jakby oglądali film na przyspieszonych obrotach. NISZCZENIE DEWOCJONALIÓW Kiedy jesienią 1975 r. zapadła decyzja o odprawieniu egzorcyzmów, Anneliese przez 14 dni nic nie jadła, piła tylko mocz, który oddawała na podłogę. Jadła pająki, łapała ptaki i odgryzała im głowy. Pod wpływem jakiejś nieokiełznanej energii wewnętrznej nie mogła nawet przez chwilę usiedzieć w miejscu – bez przerwy biegała po domu, rozbierała się do naga i skakała jak kozioł po ścianach. Szczególną jej agresję wywoływały dewocjonalia: niszczyła krzyże, różańce, maryjne figurki. Od października 1975 do czerwca 1976 r. o. Arnold Renz odprawił nad Anneliese Michel całą serię egzorcyzmów. Wszystkie zakończyły się niepowodzeniem. Nawet jeśli złe moce przestawały dręczyć dziewczynę, wkrótce wracały. Obecny przy egzorcyzmach ks. Ernst Alt nie miał wątpliwości, że siły demoniczne wzięły w posiadanie nie tylko ciało młodej kobiety, lecz także paraliżowały jej wolę. Zagadką były przyczyny opętania Anneliese Michel. Kiedy niemieccy duszpasterze zaczęli prześwietlać jej życiorys, odkryli, że nigdy nie zajmowała się okultyzmem ani spirytyzmem, nie wywoływała duchów, nie chodziła do wróżki, nie korzystała z porad bioenergoterapeutów, słowem: nie było w jej życiu duchowym szczeliny, przez którą mogłyby się wcisnąć złe moce. Mało tego: była wierzącą i praktykującą katoliczką, która w jednym z listów pisała: „Boga zawsze stawiam na pierwszym miejscu w moim życiu!”. BEATYFIKACJA OPĘTANEJ? Zupełnie nowe światło na jej opętanie rzuciły prowadzone przez nią dzienniki. Być może one sprawiły, że jej postać stała się jeszcze bardziej tajemnicza i pociągająca dla Derricksona. Pod datą 24.10.1975 w dzienniczku Anneliese czytamy: „Zbawiciel powiedział: Będziesz wiele cierpieć w zastępstwie innych i znosić cierpienia już teraz. Twoje cierpienie, twój smutek i opuszczenie służą mi do tego, by zbawiać dusze”. I dalej: „Moje krzyże są największymi podarunkami. (…) Wszystko jest podarunkiem mojej wielkiej miłości do ciebie”. Ks. Ernst Alt, kierownik duchowy Anneliese Michel, którego wtajemniczała w swoje największe sekrety, opowiada, że dziewczyna dobrowolnie przyjęła na siebie cierpienia związane z opętaniem jako pokutę za grzechy innych ludzi. Męczarnie, jakich przy tym doświadczała, powodowały jednak, że pragnęła końca udręk i poddania się egzorcyzmom. Szczególnie wymowne jest nagranie dokonane 1 lutego 1976 r., gdy Anneliese mówi: „Nigdy bym nie pomyślała, że to jest tak straszne. Ciągle sobie myślałam, że chcę cierpieć także za innych ludzi, żeby nie poszli na wieczne zatracenie, ale nie sądziłam, że jest to aż tak bolesne, tak straszne, tak okropne!”. W posiadanie nagrań z egzorcyzmów wszedł także Derrickson. Część z nich, zwłaszcza odgłosy demoniczne, wykorzystał jako fragmenty ścieżki dźwiękowej w swym filmie. Ks. Alt wspomina, że w czasie egzorcyzmów złe duchy zachowywały się nietypowo. Zwykle nie chcą opuścić opętanego, ale nakaz egzorcysty zmusza je do tego. W przypadku Anneliese było odwrotnie – głosy krzyczały: „Chcemy wyjść! Chcemy wyjść!”, ale słowa egzorcysty nie były ich w stanie wypędzić. „Nie wolno nam z niej wyjść” – wyjaśniały. Ks. Alt uważa, że Anneliese więziła i pętała w sobie aż sześć demonów, które dzięki temu nie mogły grasować po świecie i niszczyć innych ludzi. Ostatni egzorcyzm miał miejsce 30 czerwca 1976 r. W pewnej chwili dziewczyna powiedziała: „Proszę mi dać rozgrzeszenie”. Ojciec Renz uczynił to, a ona poszła spać. Następnego dnia już się nie obudziła. Na grobie Anneliese Michel zawsze leżą świeże kwiaty. Z całego kraju zjeżdżają wierni, by się tam modlić. Leżą tu obrazki z modlitwą w intencji beatyfikacji opętanej. Starszy mężczyzna zaangażowany w szerzenie kultu zmarłej dostrzega w jej nazwisku szczególny sens: Michel to przecież Michał, a więc imię dowódcy wojsk niebieskich i pogromcy szatana. Anneliese – jak mówi – pokonała sześć demonów. (KRZYSIEK1991)